Nie ma jednej drogi do równowagi. Ale jest taka jedna, której możesz spróbować i ty. W każdych warunkach. I zawsze.
Pomiędzy „ma się dziać” a nic się „nie dzieje”
Bywa tak, że pomimo planu i podejścia zadaniowego do napisania – nic się nie dzieje. Jest postanowienie pisać 500 słów opowiadania czy książki. Artykuł w szkicu aż prosi się o dodatkową pracę. Wpis na blog jest prostym wyzwaniem. Słyszę swój głos: powinnaś napisać o tym, bo teraz jest ten czas. Jednak trudno mi ruszyć z miejsca.
To, co dzieje się wokół, lub to, co się nie dzieje, sprawia, że czuję się wybita z rytmu. Wewnątrz niepokój, znaki zapytania, niemoc, cisza. Jednak przede wszystkim jestem zdziwiona. Stoję i nie mogę ruszyć.
I co teraz?
Teraz nie potrzebuję rozwiązania
Jeszcze kilka dni temu zachęcałam do napisania artykułu na grupie pisarskiej, którą prowadzę. A dzisiaj po prostu stoję. Nie pierwszy i nie ostatni raz. Nic to. Mam umysł, który się nie poddaje. Umysł, który jest pełny optymizmu, jak keks bakalii. Umysł, który raczej powie „ja pier***” zamiast „i co teraz?”. Jestem nastawiona na rozwiązania. Zawsze. Niezależnie od tego, czy dotyczy to pracy zawodowej czy sytuacji, kiedy mam pustą lodówkę, a goście w drodze.
Tylko, że teraz sobie myślę, że nie potrzebuję rozwiązania. Nie potrzebuję zadania. Ani rezultatu. Dzisiaj potrzebą jest dla mnie dyspensa od przepisów, rozwiązań, od oczekiwań świata i moich własnych wobec siebie. Może tak jak ja, czujesz, że przydałaby ci się ulga, spokój, oddech, pogoda ducha.
Tylko skąd to brać, gdy świat karmi komunikatami podszytymi strachem i mąci w głowie opiniami, które przedstawia jako fakty? Skąd brać radość życia, kiedy na moim biurku piętrzą się zadania, kalendarz jest pełen znaków zapytania, a tętno jest za wysokie?
Skąd brać? Brać od siebie samego
Żeby brać trzeba spróbować sobie samemu ofiarować próbę odzyskania równowagi.
Homeostaza to jest to zaklęcie.

Niestety, wiem, że nie wystarczy zaklęcia wypowiedzieć, aby odzyskać spokój, aby poczuć ulgę, aby oddychać spokojnie. Potrzeba spróbować zrobić sobie ten stan. Czym on jest? Równowagą. Równowagą we mnie, która jest spokojem, przerwą, pobyciem z tym, co we mnie. Bez zadań. Bez rozwiązań. Bez wyścigów na czas czy na uznanie.
Homeostaza dzieje się w świecie, w którym jest tylko jeden widz, którym jestem ja, a czas nie ma znaczenia.
Zatem, co zrobię z tym nie napisanym artykułem i z tym wyzwaniem pracy nad książką? Nic z tym nie zrobię. Za to wyciągnę zeszyt i napiszę coś zupełnie innego. Z tym też podzieliłam się na grupie pisarskiej i dzielę się też z tobą, bo nie ma znaczenia czy piszesz czy nie. Pytaj się o to, czy odczuwasz potrzebę równowagi.

Pisanie pamiętnika jest jedną z dróg do homeostazy. Spróbuj!
Wydaje mi się, że wymagam pewnej terapii, która przywróci mi względną równowagę. Nie raz tak bywało, że właśnie w ten sposób niezależnie od tego, co działo się wokół mnie, piętrzyło się na moim biurku czy pulsowało w głowie… pisanie pozwalało wrócić do siebie. I wracałam do siebie – do mnie spokojnej, która pije kawę i czyta wiersz Wierzyńskiego:
Tyle jest we mnie bajecznej pogody
I tak szaleństwem mam głowę nabrzmiałą,
I taki jestem rozlewny i młody,
Że mi już miejsca jest wszędzie za mało.
Też tak chcesz? Spróbuj! Doświadczenie pamiętnika to droga to homeostazy i praktykowanie expressive writing. To opowieść bardzo długa, piękna, głęboka. Skracam ją dla ciebie poniżej.
Nie możesz pisać tego, co chcesz? Pisz pamiętnik. Nie możesz sobie znaleźć miejsca? Zacznij pisać pamiętnik. Czujesz, że trudno ochronić siebie przed tym zwariowanym światem? Pisz pamiętnik. Nie, wcale nie mam pewności, że to podziała, ale jest to doświadczenie warte twojej próby. To taka historia o tym, że nic nie tracisz, a możesz wiele zyskać.
A co mi to da, myślisz sobie
Takie pisanie to terapia, czyli sposób na trudne chwile i realna obietnica odzyskania homeostazy. To praktykowanie intrakomunikacji, czyli rozmowy ze sobą. Przy każdej okazji podkreślam, że tej komunikacji jest najwięcej w życiu człowieka myślącego. To od niej się wszystko psuje tak jak ryba psuje się od głowy. Chcesz się dobrze czuć? Najpierw poczuj się dobrze z samą sobą. Mi się to sprawdza, a tobie?
Pisanie pamiętnika to również praca nad warsztatem pisarskim w ogóle. Kiedy piszę, to doświadczam spotkania z emocjami, nazywam je, oswajam je, opowiadam. Uczę się nie tylko rozumieć siebie, ale i precyzyjnie nazywać to, co sprawia, że wyczulam się nie tylko na siebie, ale i na drugiego człowieka. Pisanie pamiętnika to fenomenalny tutorial z emocji.
Co jest ważne w tym pisaniu pamiętnika? To samo co jest kluczowe w expressive writing. A szczególnie te trzy rzeczy:
- Piszesz na luzie. Możesz o tym, co ci ślina na język przyniesie. Dajesz się ponieść nurtowi, który płynie w tobie.
- Piszesz tylko dla siebie, więc jak krytyk wewnętrzny coś powie, zawsze możesz odparować: tak wiem i dlatego tylko dla siebie to piszę.
- Piszesz podejmując tematy bardzo osobiste. To sprawia, że takie pisanie jest ekscytującą i bardzo rozwijającą przygodą.
Fot. Ezo Oneir.